piątek, 23 grudnia 2016

#52 Epizod krakowski. Pomorska


Taka moja natura - dość często zdarza mi się coś powiedzieć a potem pomyśleć. Czasem da się jakoś załagodzić sytuację, obrócić ją w żart, a czasem niestety żadne tłumaczenia nic nie dadzą. Nawet przed matką :P

Swoją drogą, jakbyście szukali jakiegoś noclegu na jedną noc w Krakowie aby tylko się przekimać, to polecam właśnie hostel na Pomorskiej na 4. piętrze - tylko pamiętajcie żeby zabrać swoje naczynia ;)

Anyway, wątpię czy dam radę wykrzesać coś do Nowego Roku - obecnie na święta wróciłem do domu rodzinnego, a tutaj z warunkami do komfortowego tworzenia jest teraz różnie.. Poza tym, są święta! Urlopy i tak dalej.

Wesołych świąt (tudzież przerwy świątecznej)!

3majcie się,
michno  

środa, 30 listopada 2016

#51 Epizod krakowski. Ikea



Miejmy nadzieję, że ta zachowana frytka została już rozłożona przez naturę na czynniki pierwsze - chociaż, z frytkami z maka to różnie bywa, bo są szalenie wytrzymałe (kto nie oglądał "Super Size Me" to polecam).

I jakby nie patrzeć - dla kogoś kto pierwszy raz odwiedza takiego molocha jak IKEA robi to wrażenie. Osobiście nie mogłem wyjść z podziwu dla różnych praktycznych rozwiązań wymyślonych przez Szwedów. Z każdą kolejną wizytą ten pozytywny efekt mija - ot, po prostu, kolejny meblowy z dodatkami. Tak samo jak teraz wszelkie sieci fastfoodów - kiedyś faktycznie symbol zachodniej kultury, coś nowego i innego od domowych obiadków, a teraz można to spotkać średnio w promieniu 20 km od miejsca zamieszkania.

Z wypadu do Krakowa będzie jeszcze jeden pasek i to jeszcze przed świętami, póki co szykuje rysunki na coroczne mikołajkowe spotkania Rzeszowskiej Akademii Komiksu - szczegóły podrzucę jutro na moim Facebooku.

Do następnego!

P.S. Kurde, tak dawno publikowałem, że aż Blogger pozmieniał trochę panel administracyjny :V

środa, 2 listopada 2016

#50 Sztuka akceptacji


I kto by pomyślał że historia za czasów PGA może się powtórzyć... ;D

A tak na poważnie - pracując jako grafik w branży reklamowej zacząłem dostrzegać pewne różnice w projektowaniu "tymczasowej reklamy drukowanej", szczególnie ulotek czy wizytówek, a tworzeniu stron internetowych. Trzeba iść na spory kompromis, czasem godząc się  na takie ustępstwa jak ten nieszczęsny Comic Sans czy bardzo jaskrawe łączenia kolorów - bo ostatecznie chodzi o to, aby ta reklama przyciągnęła wzrok - często, niestety, kosztem gustu. 

Co do literówek - po paru miesiącach wyrobiłem w sobie nawyk pilnowania się z tekstami przygotowanymi do druku. Osobiście zdarza mi się dodawać dodatkowe litery w postaci nieprzemyślanego wyboru skrótu klawiszowego w Photoshopie (czyt. w aktywnym polu tekstowy naciskam klawisz V odpowiedzialny za przesuwanie, a potem zapominam go usunąć), ale z pomocą przychodzi mi nabazgrana kartka z napisem "Sprawdź 3 razy przed wysłaniem", która dzielnie stoi pod monitorem. I póki co, ta metoda sprawdza się elegancko.

Na dzisiaj tyle, póki co 3majcie się ciepło!

PS Kolejny powód do dumy - udało mi się wymyślić i narysować 50. pasków - wynik, który inni osiągają w pół roku, mi zajął tylko ponad 4 lata. Sam jestem ciekaw czy do 5 urodzin "Pierwiastka..." w lutym uda mi się dobić do 60tki ;)

czwartek, 13 października 2016

#49 Konsekwencje przychodzą później



Swoją drogą, poszukałem parę informacji na temat najbardziej znienawidzonego fontu w sieci i trafiłem na ciekawy wpis na blogu Design for Hackers, na którym autor analizuje wady Comic Sansa a także wyjaśnia dlaczego ten font może (w niektórych przypadkach) być dobrym i czytelnym rozwiązaniem. Jeżeli was tym zdaniem zaintrygowałem i znacie co nieco angielskiego, polecam w wolnej chwili poczytać.

Do następnego!

czwartek, 1 września 2016

#48 Powakacyjnie


Po ponad roku unikaniu spojlerów, recenzji i innych materiałów związanych z Wiedźminem pod koniec czerwca udało mi się w końcu dorwać produkcję CD Projekt RED do ogrania na konsoli. I z przykrością muszę stwierdzić, że tak fajnej gry, z ciekawą fabułą i z dużą ilością smaczków zrozumiałych tylko dla ludzi z dawnych, słowiańskich terenów już niestety prawdopodobnie nie będzie. No i ten klimat, który wolę o wiele bardziej od kosmosu, science fiction i tym podobnych odlotów. Po powrocie z pracy jedyne co robiłem, to robiłem sobie obiad i siadałem do telewizora, aby z łazienki skorzystać tylko w czasie ładowania kolejnych obszarów gry - i tak przez całe wakacje, wybijając ponad 120 godzin gry.

Na całe szczęście dla moich pleców (i dla was też ;) ) ukończyłem Wiedźmina wraz z opcjonalnymi dodatkami - więc pora pożegnać Królestwa Północy, a czas wrócić do komiksowego świata. Bo i tematów na paski się nazbierało.

3majcie się, do następnego!

PS No i wszystkiego dobrego w nowym roku szkolnym ;)

niedziela, 26 czerwca 2016

Organista 8/8



***

NARESZCIE! Po miesiącach i tygodniach przekładania terminów skończyłem wreszcie historię Organisty - prostej historii w realiach "małej, polskiej wsi", dodatkowo w lekkich klimatach fantastycznych. Historia, która dodatkowo miała za zadanie wypełnić nudną końcówkę poprzedniego roku, ma swój finał z półrocznym poślizgiem. Cóż, nie zawsze uda mi się dotrzymać terminów...

Pomysł na Organistę pojawił się mojej głowie po przeczytaniu książki Bohdana Baranowskiego pt. "W kręgu upiorów i wilkołaków" - wydanie które jakimś cudem dorwałem 2-3 lata temu na Allegro, zbierając informacje na - póki co "tymczasowo zawieszonego" - drugiego bloga. W przez drugą połowę XX wieku etnograf zadarł sobie sporo trudu aby wysłuchać i spisać wszystkie podania o utopcach, południcach, bożętach i tym podobnym słowiańskim inwentarzu. I opisach niektórych stworów pada pojawia się właśnie postać organisty bądź owczarza, który pomaga przepędzać złe moce.

Dlaczego akurat organiści mieliby walczyć z potworami? Cóż, stare przysłowie rzecze "Jak trwoga to do Boga", tak więc i w tym przypadku lud chłopski szukał pomocy u proboszczów, ludzi poniekąd lepiej wykształconych od nich. Jednak jak można się domyśleć, lokalni księża byli dość nieprzychylni ku tym "szatańskim" opowieściom. A skoro ksiądz nie mógł pomóc, to pozostawał inny, wykształcony i obytym ze światem człowiekiem na wsi - miejscowy organista. Postać, która zarówno posiadała wiedzę świecką, jak i tą kościelną - a ta w zupełności wystarczyła, aby ten kościelny grajek po wypiciu paru głębszych na odwagę mógł się zabrać za likwidowanie kolejnych maszkar ukrywających się pośród okolicznych, pól, lasów i rzek. Można zaryzykować stwierdzenie, że organista był takim pierwotnym wiedźminem - tylko zamiast miecza walczył wodą święconą i wisielczym sznurem, który miał podobno magiczne właściwości ;)

Na ten moment historia mojego Organisty się kończy - może za kilka lat, jak jeszcze popracuję nad tworzeniem scenariusza i odpowiednim rysowaniem kolejnych kadrów, postać ta się przewinie w mojej twórczości, ale póki co - na pierwiastkowym blogu będą już tylko pierwiastkowe historie, a - dobra, zaryzykuję to stwierdzenie - "ambitniejsze komiksy" jak już będę publikował w formie jednego posta, tak jak to zrobiłem z Virtual Reality, albo założę osobnego bloggera/tumblra/profil na FB, na którym będą umieszczał moją dodatkową twórczość.

Tymczasem - idę się chłodzić i wypatrywać deszczowych chmur, bo przez ostatni tydzień pogoda w centrum Rzeszowa nie rozpieszcza. Skwar jak na polu w południe...

Do następnego!

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Organista 6/8



Pora kończyć historię Organisty - w przeciągu tygodnia spodziewajcie się jeszcze ostatnich dwóch plansz - a potem wracam do klasycznych przygód Michna na Rzeszowszczyźnie.

Do środy!

poniedziałek, 16 maja 2016

Virtual Reality - komiks na DDK Poznań 2016

Podczas marcowego spotkania rzeszowskich komiksiarzy padła informacja, że na początku maja w Poznaniu odbywa się impreza zwana jako "Dzień Darmowego Komiksu" organizowanego przez tamtejszą Bibliotekę UAM. Dla ludzi nieobeznanych ze światem komiksowym jest to idealna okazja aby zapoznać się z tym medium - każdy z uczestników otrzymywał darmowy komiks oraz mógł posłuchać prelekcji prowadzonych przez twórców. Co więcej - z okazji imprezy był wydawany darmowy zin, do którego młodzi twórcy oraz starzy wyjadacze mogli przesyłać swoje prace.

Cóż, postanowiłem spróbować przebić się do świata drukowanych komiksów - z resztą. i tak nie miałem nic do stracenia. Wykorzystałem dość popularny motyw pt. "O rany! Przez cały czas żyłem w wirtualnym świecie!", a potem zostało już tylko narysować maksymalnie trzy plansze i w połowie kwietnia wysłać do Poznania.




No i udało się! Powyższy komiks trafił do Darmozinu #1 i znalazł się pośród innych naprawdę wysokiej klasy komiksów!



Nawet teraz czasem nie dowierzam że po czterech latach aperiodycznego rysowania udało mi się opublikować swój pierwszy komiks na papierze. I dopiero jak emocje już trochę opadły to zaczynam dostrzegać słabości tego komiksu względem innych które znalazły się w zinie - zarówno od strony technicznej, rysunkowej i składowej - ale dzięki temu już wiem jakich błędów nie popełniać w przyszłości. Bo teraz może być już tylko lepiej.

Trzymajcie się! A ja tymczasem wracam do rysowania kolejnego epizodu Organisty, bo jego historię też trzeba skończyć.


czwartek, 5 maja 2016

Organista 5/8

Jako że od ostatniego odcinka Organisty minęło sporo czasu, to polecam zajrzeć do ostatniej planszy, albo zapoznać się z historią od początku.



Nie powiem, w ciągu kilku ostatnich dni czaiłem się z publikacją kolejnego epizodu Organisty - w mojej głowie tlił się pomysł narysowania całej historii do końca i puszczenia wszystkiego na bloga w ciągu jednego tygodnia, ale ostatecznie zaniechałem tego pomysłu. Znając mój tryb pracy, całą historię skończyłbym pewnie rysować na wakacjach, a na tak długi przestój na blogu nie chciałbym sobie pozwolić.

Swoją drogą, muszę sobie przypomnieć, czy według podań południca wydaje takie skrzeczące dźwięki.

***

Z innej beczki - jeżeli nie macie planów na weekend, a mieszkacie w Poznaniu bądź okolicach - zajrzyjcie w sobotę na Dzień Darmowego Komiksu w Bibliotece Uniwersyteckiej! Co prawda mnie tam nie będzie, ale za to będzie mój komiks, który trafił do bezpłatnego zinu rozdawanego w trakcie imprezy ;) 

I spokojnie - jeżeli wam Poznań nie po drodze, to wspomniany komiks wyląduje na "Pierwiastku..." po swoim papierowym debiucie. 

Do następnego!

czwartek, 21 kwietnia 2016

#47 Trudne początki


Po kilku miesiącach pracy jako grafik muszę stwierdzić, że oglądanie sztucznie szczęśliwych ludzi na stocku prędzej czy później doprowadzi mnie do jakichś poważniejszych chorób psychicznych.

Dobrze że takie akcje nie trafiają się dość często - dzięki obecnym trendom w webdesignie raczej stawia się na bardziej naturalne zdjęcia niż na "ładną panią w garsonce". Ale, czasem klient sobie takie zdjęcie zażyczy, więc trzeba wyłączyć myślenie i przeglądać te zdjęcia, mając nadzieję że trafi się na to "idealne".

***

Z innej beczki - gdyby ktoś z czytających miał problemy z niekontrolowanym włączaniem kwejka/9gaga/imgura czy czego tam jeszcze w trakcie pracy, to polecam zainwestować w Cold Turkey - genialny program który blokuje wybrane przez nas strony (bądź programy) przez założony przez siebie okres czasu (np. 3 godziny). Dzięki temu cholerstwu w końcu zacząłem nadganiać z zaległymi rysunkami i innymi projektami :V

Do następnego!

środa, 9 marca 2016

#46.3 Szpitalny - wyniki


Dokładnie - rozwiązaniem mojej choroby było leżenie w łóżku i łykanie tabletek przeciwbólowych dostępnych nawet na stacji benzynowej. Ale, z cytomegalią jak z ze świnką - przechodzi się to raz w życiu. Co najmniej tak twierdzili lekarze z oddziału...

I jakbyście chcieli schudnąć, to polecam dietę szpitalną - w ciągu dwóch i pół tygodnia straciłem 6 kilogramów. Z resztą, ciężko nie schudnąć jednocześnie chorując i dostając tak obfite posiłki:


Do następnego!
michno

poniedziałek, 7 marca 2016

#46.2 - Szpitalny - badania

Link do sceny z adrenaliną (tak, gdyby ktoś zapomniał) znajdziecie tutaj.

Do wyboru była jeszcze opcja z biodrem, ale po szybkim zasięgnięciu informacji dowiedziałem się, że musiałbym leżeć przez kolejny tydzień na brzuchu i WCALE się nie ruszać. To już z dwojga złego wolałem w mostek, ale... miałem szczęście. Obyło się bez pobrania szpiku. A co mi było - o tym w następnym pasku w środę.

3majcie się,
michno

niedziela, 24 stycznia 2016

#46.1 Szpitalny - przyjęcie na oddział


... więc gdyby ktoś potrzebował dźwięków np. do gry z gatunku survival horror, to zapraszam na noc na taki oddział z mikrofonem. Nagroda za udźwiękowienie murowana!

***

Rok 2015 był dla mnie fajnym rokiem - skończyłem w końcu studia, zacząłem zdobywać wreszcie pierwsze doświadczenie jako zawodowy grafik, pozwiedzałem parę miejsc w Polsce jak i za granicą - szkoda tylko, że zakończył się w taki sposób jaki się zakończył. Mimo że od wyjścia ze szpitala minął już ponad tydzień to jeszcze dochodzę do siebie - główna choroba już odpuściła, teraz walczę z klasycznymi objawami przeziębienia. I nadrabiam inne zaległości związane z moją ponad miesięczną nieobecnością zarówno w świecie realnym, jak i tym wirtualnym. Teraz zwłaszcza w realnym.

Ale, zgodnie z nowym motto które staram się wdrażać od jakiegoś czasu - że "w życiu nie ma złych rzeczy" - pobyt w szpitalu dostarczył mi wreszcie parę historii, aby nieco rozruszać trochę "Pierwiastka...". Niektóre będą brzmiały niedorzecznie, ale musicie mi uwierzyć, że tak to właśnie wyglądało.

"Organista" pewnie wskoczy na bloga gdzieś na dniach - jeszcze przed chorobą dokonywałem ostatnich poprawek w linearcie, więc ponad połowa panelu jest gotowa.

3majcie się!
Nowy pasek